Co mnie doprowadza do SZAŁUU !

Asia i Fibi

A mnie jak dzisiaj byłam na łące z Fibi na wpół śnięta już pszczoła wplątała się we włosy, bo poszłam z rozpuszczonymi, wlazła w nie gdzieś głęboko aż prawie do skóry, bo jej nie było widać nawet. Horror! Kucałam pół godziny, a koleżanka rozchylała mi włosy, żeby pszczoła jakoś wyszła - no i w końcu wyszła... Dobrze, że koleżanka ze mną była. Wkurzają mnie więc owady ingerujące w moją prywatność i nietykalność osobistą, wrrr...

Wkurzają mnie też ludzie, którzy upierają się, że ich psy są wprost idealne do tego, żeby bawić się z Fibi mimo, że ja widzę, że cała ta zabawa polega na niekończących się próbach zdominowania jej, włażenia na nią, przewracania, kładzenia jej pyska na grzbiecie. Fibi się boi i piszczy, co mnie nie dziwi, a taki się zawzina, że jego piesek jest bardzo delikatny i przyjazny, wrrr... I dopiero po chamsku można się takiego pozbyć!

lussi

Mnie też to wkurza. Szczególnie pająki we włosach - w stajni dość często jakiś się przypałęta.
Co do zabaw z innymi psami, niektórzy nie widzą tego co Ty i faktycznie nie po hamsku nie zrozumieją - znam może 5 takich osób na osiedlu i z każdą mijam się codziennie, ale już z daleka obie strony łapią pieski na smycz - da się dogadać. Inni wiedzą w jakich godzinach wychodzimy, więc spacerują później/wcześniej i nie ma problemu Smile

Ale osoby z małymi pieskami przesadzają. No powiedzcie czy nie przykro jest usłyszeć "chodź szybko na rączki, bo Cię to wielkie bydle zje, niech pani weźmie tego kundla, bo mój się boi !" ? Sad

Trampeczka

corsoo909

Mi to się śmiać chce z takich ludzi, nieraz się nie mogę powstrzymać Laughing

Mnie baaaaardzo denerwuje pani ze sznaucerkiem z osiedla, też pies, widzi Corsa z 15 metrów i już warczy i co pół kroku obsikuje trawkę, Corso nastawiony żeby się fajnie przywitać a tu taki podchodzi i go obskakuje, warczy, no to Corso jak raz ryknąąąąąąąął, to się babka oburzyła, leciutko szarpnęła smycz i z jakimś wyrzutem poszła dalej.. Teraz na złość jak mnie widzi przechodzi obok i patrzy idiotycznie jak ledwo stoje na ziemi kiedy Corso się do warczącego sznaucera się wyrywa... Kiedyś przeszła obok mnie, ja się wysilam i go trzymam, a ona na chwile staje centralnie 1.5 m przede mną i mówi chamskim głosikiem "przecież te labradorki to łagodne psy " na co ja: " widocznie to taki zmutowany wyjątek " baba się na mnie popatrzyła, obróciła na pięcie i poszła, teraz się nie odzywa Laughing

Ale tacy ludzie są, byli i będą, nic nie poradzisz, wkurzać będą nadal, rady na to nie ma Sad