Rymowane pogaduchy

kesse

Zgodnie z naszymi ustaleniami
jest i wątek z pogaduchami.

A więc rymy zapodajcie
Fajne słowa w nie wkręcajcie!

Duśka@Frida

Ewelciu, pięknie to w słowa ujęłaś
i nowy wątek zaczęłaś!

Teraz moje oczy mało się nie "wyłypią"
bo rymy na pewno się tu posypią...

Magdalena

I ja do zabawy chętnie dołączę
Choć w taką pogodę słabe mam łącze

Niech od rymowanek się uśmiech pojawi
Zanim słoneczko się na niebie zjawi

Olinka

W Rege piwko sobie piłam
i na forum dlatego nie byłam.

Zmiany zaszły pozytywne,
rymy w pluchę powstawały i wszystkim humor poprawiały.
Może czary wymyślimy i czarne chmury wypędzimy?

Dość już mamy tej pogody
bo w maju przecież czas na chichoty.
A ta pogoda humor psuje i katar nam wszystkim wywołuje.

Vigusiowa

Ta pogoda mnie dobija,
Niech ona szybko przemija,
Tęsknimy za ciepłymi dniami
I długimi, spacerowymi chwilami,
Psiak Nasz w tą pogodę niezadowolony
I w domu strasznie jest szalony!
Lata, biega i mruczy Nam
I bardzo ciepłe pozdrowienia przesyła Wam

YASMINA

Mamy już swój rymowy wąteczek
który rozwieje każdy smuteczek
Nic się nie martwcie moi kochani
Słoneczko pewnie wnet sie pojawi
Ziemowit Pędziwiatr zapowiada poprawę
Jak sie spełni to chyba się z nim umówię na kawę Wink

Rymujcie wszyscy
Mali i duzi
Niech usmiech nigdy nie znika z naszych buzi
Co tam pogoda
My twardzi jesteśmy
Nie pozwolimy rządzić tej besti
Bez wzgledu na wszystko będziemy rymować
A głowy pod parasolami chować
Zaśpiewajmy razem deszczową piosenkę
A zobaczycie sami, że zrobi się pięknie, hej

Olinka

W nocy pracka więc brak sny
a w dzień kaszel, że hu hu
... no i znów jest bez snu. Sad

Katar, kaszel, głowa pęka
toż to istna jest udręka.
Gripex, fervex inne leki
łykam, wcieram, walczę dzielnie
lecz bakterie nie próżnują i chorobę wywołują Sad

emdżej

Były breloki, a w tym roku zdjęcie.
Prezenty zjazdowe mają wzięcie.
Pomysł na przyszły rok może się przydać,
Może by tak tomik naszych wierszy wydać? Laughing

Duśka@Frida

Emdżeju dobrodzieju,
fajny pomysł wydumałeś!

Jednak jeśli nabierzemy na to ochoty,
musimy wziąć się ostro do roboty! Laughing

kesse

Mały smutek mi doskwiera
Plucha, klucha, beznadzieja.

Płakać w sumie by się chciało
Więc zaglądam tu nieśmiało

Szukam Duśki i Beatki
Może piją już herbatki?

Duśka@Frida

Deszcz nas w domu trzyma,
wszędzie zimno i zadyma,
a ja siedzę kombinuję
i głupoty wypisuję...:

„Z kalendarza pracownika...”

W poniedziałki już od rana
Głowa moja zatroskana
Bo dziesiątki spraw czekają
A minuty uciekają...
Humor też nie dopisuje –
Perspektywa go marnuje...

Bo..., drodzy Goldenomaniacy,
Patrząc całkiem obiektywnie:
Pięć dni pracy
nie nastraja pozytywnie!

Wtorki – nieco inny klimat:
praca wre i wiedzie prymat.
Wszystkie karkołomne sprawy
rób we wtorki bez obawy:
zwykle siły przypływają,
dobre myśli napędzają...

Bo choć w głowie weekend bryka,
jeszcze bolą nieco nogi...
Pracę – niby byka,
Brać trzeba za rogi!

W środy... – hmm, już nieco mniej skutecznie,
chociaż nadal dostatecznie
można myśleć o robocie,
łatać jakąś „dziurę w płocie”,
choć już myśli potargane,
uszy w radio zasłuchane...

Już nie przytłacza pracy ogrom,
w głowie myśli już swawolne...,
minął początkowy pogrom,
a na horyzoncie – WOLNE!

Cóż, a czwartki weekendem już trącą,
więc sprawy zawodowe innymi prawami się rządzą.
Wszystko trzeba zaplanować
i zakupy obrachować...,
więc szef musi ciut zaczekać,
na brak pisma się nie wściekać.

Bo istotną niezwykle jest sprawą,
Przyznać to musicie -
żeby mieć spokój i dobry plan przed zabawą,
by wypoczywało się należycie!

Piątek..., uff... nareszcie – mój ukochany!
Tyle dni wyczekiwany...!
Najfajniejszym jesteś z dni
Wytęsknionym – właśnie ty!
Upragniony, wymarzony
Żadną pracą nie skażony!

Bo szczytem nietaktu i zgrozy by było,
(a to na szczęście rzadko się zdarza),
gdyby kogoś do pracy się zmusiło
u progu weekendowego kalendarza!

I wreszcie sobota - to szczyt szczęścia prawie,
gdyby nie fakt, że zanim oddam się zabawie
jeszcze poodkurzać, poprać, poprasować muszę,
(ale okien coś matowych chyba już nie ruszę...!).
Za to obiad smaczny sam się nie zrobi...
„Jasny gwint” – a mnie tak bolą już nogi!

No i jak tu czerpać radość z takiej wolności,
kiedy w czas i pod urlopu pozorem,
po domowej krzątaninie bolą mnie wszystkie kości,
a weekend zaczyna się dopiero późnym wieczorem?!

Ale za to niedziela... – jak w piosence kiedyś śpiewali,
jest i będzie tylko dla nas, bo nic wtedy się „nie pali”.
Można słodko pospać, polenić się trochę
albo iść na długi spacer i mieć z tego radochę.
Wtedy może, choćby cząstkę tego planu wykonacie,
co tak ważny był, że zamiast w domu powstawał na etacie.

I chociaż wrażenia z niedzielnych przygód dopiero się utrwalają,
to presja czasu mąci nagle spokój duszy,
jak „grom z nieba” myśli o pracy wracają,
i weekend się już kończy, choć na dobre nie ruszył! Confused

kesse

Weszłam tutaj...
Przeczytałam
No i Duśko...
Oniemiałam Shocked

Olinka

Dusiu kochana ma Twoje rymy są na 102!!

JAGODA & BAJER

Ja tak samo, powiem szczerze, przeczytałam, oniemiałam Shocked

Śniła mi się jedna rzecz:
Bajer mówi do mnie "Cześć!"
Ja zdziwiona choć zmartwiona,
mówię "Hola, co za zmora!"
Jakiś potwór czy też trol mówi do mnie: "To jest on!"
A tu nagle "coś" dotyka i ze snu zerwałam się!
Mama mówi:
"Czas do szkoły! Nie ma spania i leżenia! Ba nauki nie doceniasz!
Ona da Ci czego chcesz, lecz pracować musisz też!"

Goldolina

Musisz uwierzyc w siebie
nikt tego nie zrobi za ciebie
kiedy bedziesz w potrzebie
spojrz w gwiazdy na niebie..

:*

Sama z sobą rymuje
źle się z tym czuje
rozerwać was chciałam
wiec temat ten wykombinowałam
niestety niepowodzenie spotkałam
i z tematem tym sama chyba zostałam ;(