|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bobek
Szkoleniowiec
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 652
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Wto 23:42, 03 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Do niektórych wypowiedzi Bobka nie sposób było się nie ustosunkować: |
Oczywiście masz prawo jak każdy czytający forum
Natomiast :
Jeśli zmienisz ton i będziesz chciała dyskutować to bardzo chętnie z tobą podyskutuję .W takiej formie jaką prezentujesz nie śmiem podejmować dyskusji .To jakiś żart . Moje rozpatrywania na temat psów nie są skierowane do osób które nie chcą wyciągać wniosków .Forum czyta wielu ludzi którzy chcą coś wiedzieć , nawet jeśli dopiero zaczynają a samopoczucie ich psów nie jest im tak bardzo obojętne .O takich osobach myślałam pisząc. Nie traktuj proszę mojej wypowiedzi bardzo osobiście.Naprawdę nie ma powodu. Nie znam cię i nie bardzo interesuje mnie twoja osoba. Wszelkie uwagi korzystniej jest zachować dla siebie .One mało są warte
Bardzo przykro, ale twoja wypowiedź jest potwierdzeniem totalnej niekompetencji i ogromnym brakiem wiedzy oraz doświadczenia .A jeszcze bardziej głupio , że chcesz "pomagać "własnemu kochanemu psu, tak bardzo beztrosko go krzywdząc .
Wybór i wychowanie naszych zwierząt jest naszą zasługą .Jedni chcą coś wiedzieć i uczą się, inni tylko piszą , a jeszcze inni czyszczą paznokcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wiola
Miłośnik goldenów
Dołączył: 26 Kwi 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:29, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
hej
u mnie na osiedlu chodzi facet z rottweilerem który notorycznie atakuje inne psy, wprawdzie jest w kagańcu, ale co z tego ?jego masa i ten wielki metalowy kaganiec również mogą zrobić krzywdę ! Kilkakrotnie zaatakował moją Bilę i to w sytuacji typowo z zaskoczenia - po prostu wyłonił się zza zakrętu kiedy przechodziłyśmy (moja była na smyczy) on rzuca się na psa powala go, staje nad nim i kagańcem uderza w głowę! Traumatyczny widok! Właścicielka totalnie zblazowana kobieta, idzie wolnym krokiem i kiedy "wrzeszczę" że ma odwołać psa ona mówi od niechcenia: "przecież ma kaganiec" i co w takiej sytuacji?hę? jak wygrać z rottweilerem?? Ja oprócz zrugania tej kobiety i powiadomienia policji nie odważyłam się "ściągać" go z mojego psa... za pierwszym razem próbowałam go odepchnąć, ale udeżył mnie swoim bokiem w okolice kolan i zgięłam się jak zapałka ;/ teraz jak mnie widzą to trzymają bestię krótko, mam nadzieję że już nikogo nie zaatakuje!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bobek
Szkoleniowiec
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 652
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Śro 23:57, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Taka sytuacja jest trudna , szczególnie osobom mało doświadczonym ,Potrzeba szybkiej reakcji , odwrócenia się i natychmiastowego odejścia .Czasem póścia w kierunku psa i zdecydowanego przepędzenia go , zależy od sytuacji ,Jeśli jest możliwość to warto odejść w bok ,innym razem mijania się delikwenta łukiem.Ta rasa często sama kontroluje sytuację , myślę, że w parze którą opisałaś tak jest
Niestety wiele osób absolutnie nie zdaje sobie sprawy, że pies atakowany może się przestraszyć wówczas ma to niezwykle kłopotliwy wpływ .
Niestety wymóg noszenia kagańca zwalnia większość ludzi od wychowania psa , po co skoro jest ubrany przepisowo .Ja uważam, że psy kłopotliwe powinny być zgłaszane na policję, a ta powinna przysłużyć się do zobligowania właściciela by wychował psa .Ale tak nie jest .
Psy atakują szybko , tak szybko, że mało jest możliwości rozwiązania kłopotu .Nie mniej jednak poczytaj książkę Sygnały uspakajające , wówczas będzie ci łatwiej zrozumieć i za wczasu gdy widzicie się z kłopotliwym psem , unikać jego towarzystwa Wówczas on nauczy się i nie będzie was odbierał jako zagrożenie .Tak będzie znacznie łatwiej .
Mam nadzieję że napisałam dość czytelnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiola
Miłośnik goldenów
Dołączył: 26 Kwi 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:40, 02 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Tu nie ma mowy o "szybkim" odejściu. Ten pies chodzi kilka metrów przed swoją leniwą właścicielką, a ona jest niezbyt skora do szybkiego reagowania. Pamiętam jak raz krzyczałam że ma w tej chwili odwołać pasa a ona na to: <niech pani go uderzy swoją smyczą> ! gdzie niby masz się oddalić i jak ? rottweiler leci od razu za Tobą. A wszelki ruch wzmaga jego chęć ataku. Więc lepiej nie biec nie panikować, tylko oddlać się w spokoju. Chociaż mi się to nie udało. Dogonił mnie tak czy siak. Ja próbowałam go ściągać z mojej suni lub krzykiem odgonić. Ale to nie zdaje rezultatu. Policja powiadomiona, zatem od jakiegoś czasu nie ma już tej sytuacji. Jak ich widuję to mijają mnie szerokim łukiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bobek
Szkoleniowiec
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 652
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Czw 22:14, 02 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Tu nie ma mowy o "szybkim" odejściu. Ten pies chodzi kilka metrów przed swoją leniwą właścicielką, a ona jest niezbyt skora do szybkiego reagowania. Pamiętam jak raz krzyczałam że ma w tej chwili odwołać pasa a ona na to: <niech> ! gdzie niby masz się oddalić i jak ? rottweiler leci od razu za Tobą. A wszelki ruch wzmaga jego chęć ataku. Więc lepiej nie biec nie panikować, tylko oddlać się w spokoju. Chociaż mi się to nie udało. Dogonił mnie tak czy siak. Ja próbowałam go ściągać z mojej suni lub krzykiem odgonić. Ale to nie zdaje rezultatu. Policja powiadomiona, zatem od jakiegoś czasu nie ma już tej sytuacji. Jak ich widuję to mijają mnie szerokim łukiem. |
Spokojnie poczytaj to co napisałam jest tam mowa o możliwościach , jak postąpić .Natomiast jak zadziałać to zależy od wielu czynników .Nie daję rady jak ty w konkretnej sytuacji powinnaś postąpić bo nie ma takiej możliwości by to opisać
Podpowiadam co można i że warto się sugerować znajomością sygnałów.
Każdy z nas powinien się nauczyć jak postąpić by psu który jest kłopotliwy wysyłać odpowiednie informacje. Uważam ,że jest to jedyna słuszna droga by unikać konfliktów.Dlaczego tak uważam : bo tak właśnie unikam konfliktów i nie mam kłopotów z trudnymi psami .
Co do unikania was i obchodzenia łukiem , jest to sygnał uspakajający , dlatego unikacie konfliktów Jest to jeden ze sposobów .Podejście do psa na przeciw , zbliżenie się dwóch psów, pojawienie się zbyt szybko , mała przestrzeń w większości powoduje konflikty .
Poleciłam ci książkę Sygnały jest to wielka pomoc w zrozumieniu zachowań psów , obserwacja psów powoduje wcześniejsze dostrzeganie zagrożeń i unikanie ich .Ja dzięki znajomości sygnałów nie mam problemów z trudnymi psami i co ważne nie muszę mieć złego nastawienia do właścicieli tych psów, a jedynie mogę patrzeć na nich z politowaniem
Masz rację nie warto uciekać , lepiej robić wszytko spokojnie . powoli , ale czasem warto iść w stronę atakującego psa i zdecydowanym tonem , zatrzymać go.
I jak pisałam trudno jest w takich sytuacjach choćby dlatego, że wiele naszych zachowań nieodpowiednich: krzyk , szarpanie , rozdzielanie za obrożę , wzmacnia psy .Takie zachowanie psów jak:gryzienie , szczekanie , nawalanie się na inne psy,strach drugiego psa , człowieka : jest to dla nich nagrodą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorota&Frodo
Ekspert
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 2187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:20, 21 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Już dawno czytałam ten wątek,bo zawsze warto wiedzieć w "razie czego" jak się zachować :wink:mieliśmy ostatnio małą przygodę
Żeby dobrze opisać sytuację,muszę zacząć od okoliczność zdarzenia,a więc: mieszkam na wsi tutaj wszyscy mają psy. Jednak nikt ich nie wyprowadza na spacery ( jestem wyjątkiem,sąsiedzi z poczatku patrzyli na mnie podejrzliwie -"pewnie chodzi po polu,żeby ziemniaki kraść "- teraz już się przyzwyczaili do naszych codziennych sapcerów). Psy chowane są zawsze w jakims celu- żeby pilnować domu,kur,kaczek etc. w zwiazku z tym są to wyłącznie psy podwórkowe (psy dużych ras trzyma się na łańcuchach,lub biegają luzem po zamkniętym terenie,małe pieski biegają luzem po całej okolicy).
Trasa moich codziennych spacerów wiedzie koło ogrodzenia sąsiada,który ma goldenkę i ONkę. Jedynym ich zajęciem jest obszczekiwanie wszystkiego co tylko możliwe- w tym mnie z Frodem,do czego oboje nawykliśmy i nie robiło już to na nas specjalnego wrażenia Ostatnio jednak sąsiad nie zamknął za sobą bramy. Dwa poszczekujące psy wypadły zza bramy i podbiegły do Froda i zaczęły warczeć,szczekać (przy okazji muszę stwierdzić,że ONki mają całkiem potężne zębiska ).
Psy podbiegły na wprost Froda (co podobno jest groźnym sygnałem) zatrzymały się jakieś 20-30 cm od jego i zaczęły szczerzyć kły i warczeć
Frodo stał na wprost nich,ogon miał podkulony.
Był to dość stresujący moment,pamiętałam tylko,że muszę Frodkowi dać luzną smycz,żeby mógł się z psami jakoś dogadać. Jednak jakoś nie dochodziły do porozumienia Weszłam między Froda a resztę psów, rozkazałam ONkowi "do domu",ale nie posłuchał. W chwile potem sąsiad do nas podbiegł, wziął goldenkę za obroże i zaciągnął ją do domu wykorzystałam chwilę zamieszania i wycofaliśmy się z Frodem,jednak dalej ścigała nas ONka, na szczęście chwilę później sąsiad ją też zaciągnął za płot.
Za powstałą sytuację oczywiście nie odpowiadają psy,tylko właściciele. Mój błąd,że dokładnie nie obejrzałam czy ich brama jest zamknięta,że dość szybo się nie wycofałam,. Sąsiada wina,ze psy nie są przyzwyczajone do kontaktu z innymi psami/ludźmi (choć chyba mu chodziło o to,żeby mieć groźne psy stróżujące), że nie mają zrobionego przywołania,ze dopuścił by psy wydostały się z ogrodu,że mając dwa psy dużych ras nie zadbał o to,aby były odpowiednio wyszkolone Psy robią tylko to,czego są nauczone.
Ale szczerze przyznaję,że już staram się tamtędy nie chodzić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Trampeczka
Administrator
Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 3143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książ Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:50, 19 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Odświeżam wątek, ponieważ w ciągu ostatnich kilku dni miałam 3 przykre sytuacje
1. Kilka dni temu wieczorem wyszłam na spacer z Gingerem. Szliśmy sobie ulicą, jakaś pani wołała swojego psa (mały kundelek), bo nie chciał wrócić do domu. Gdy byliśmy już obok pani pies podbiegł do nas, obwąchał młodego, nagle rzucił się na niego i próbował ugryźć Na szczęście nie zdążył, bo pani wciągnęła go za ogrodzenie.
2. Wczoraj idę sobie spokojnie, młody obok na luźnej smyczy coś tam obwąchiwał. Momentalnie podbiegają do nas 3 psy (cocker spaniel i 2 kundelki) i zaczynają się rzucać Ginger z podkulonym ogonem próbował uciekać, okręcał mi się w koło nóg, a psy za nim. Szybko go złapałam, wzięłam na ręce i odeszłam. Inaczej byśmy się nawet nie ruszyli Dopiero jak miałam młodego na rękach, ktoś wychylił się z okna i zawołał jednego psa
Jakiś kawałek dalej znowu podbiega do nas pies, młody tylko go zobaczył już z podkulonym ogonem kręcił się. Na szczęście tym razem pies był przyjaźnie nastawiony - spokojnie obwąchali się z Gingerem. Żeby nie prowokować następnego konfliktu spokojnie odeszłam z młodym, pies za nami jeszcze kilka kroków szedł, ale potem wrócił do domu.
3. Sytuacja z dzisiaj. Przyszedł do nas wuja ze swoimi dwoma psami. Są to 2 owczarki - suka (już chyba 3 lata ma) i pies (jeszcze szczeniak, około półroczny). Podbiegły do drzwi, Dżindżol pomachał ogonem i chciał do nich wyjść. Jak oddaliły się kawałek, to spokojnie wyszłam na dwór. Psy wróciły się, jakieś 3 sekundy obwąchania, suczka jakoś większego zainteresowania nie wykazywała a pies (Witek) rzucił się na Gingera. Wuja go szybko odwołał. Ja taki szok Jakim cudem szczeniak rzuca się na szczeniaka? Owczarki odbiegły na chwilę, po czym Witek zawrócił i znowu próbował ugryźć (Ginger już nawet poddańczo leżał na plecach). Znowu był odwołany, a ja wzięłam Gingera do domu. Patrzył jeszcze przez szybę w drzwiach i widać było, że chciał się bawić (przyjmował pozycję na ugiętych przednich łapach, tyłek do góry).
A ja nie wiem, co mam o tym myśleć. Czy w tym moim Książu są same niezsocjalizowane, agresywne psy Ginger przecież wysyłał sygnały uspokajające (odwracał głowę, siadał, kładł się) a psy i tak próbowały atakować
Boję się, że jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, Ginger będzie bał się innych psów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorota&Frodo
Ekspert
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 2187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:47, 19 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Gdy byliśmy już obok pani pies podbiegł do nas, obwąchał młodego, nagle rzucił się na niego i próbował ugryźć |
Co ty wtedy robiłaś?jak się zachowałaś?
Cytat: | A ja nie wiem, co mam o tym myśleć. Czy w tym moim Książu są same niezsocjalizowane, agresywne psy |
Być może. A może popełniasz jakiś błąd?spinasz psa na smyczy,denerwujesz się i on czuje Twoje zdenerwowanie? Alina zwykle powtarza,że to człowiek stwarza psu problemy:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Trampeczka
Administrator
Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 3143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książ Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:25, 19 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Dorota&Frodo napisał: | Cytat: | Gdy byliśmy już obok pani pies podbiegł do nas, obwąchał młodego, nagle rzucił się na niego i próbował ugryźć |
Co ty wtedy robiłaś?jak się zachowałaś? |
Hmm... Próbowałam uspokoić młodego mówiąc spokojnie Na pewno nie przyciągałam go do siebie na smyczy. Trudno mi coś więcej powiedzieć
Cytat: | Cytat: | A ja nie wiem, co mam o tym myśleć. Czy w tym moim Książu są same niezsocjalizowane, agresywne psy |
Być może. A może popełniasz jakiś błąd?spinasz psa na smyczy,denerwujesz się i on czuje Twoje zdenerwowanie? Alina zwykle powtarza,że to człowiek stwarza psu problemy:) |
Ja jestem raczej spokojna i chyba nie spinam smyczy
W drugiej opisanej sytuacji to młody kręcił mi się w koło nóg tak, że niedługo bym się przewróciła, więc wolałam go wziąć na ręcę i odejść.
//Jakąś godzinkę temu byliśmy na spacerze. Podbiegł do nas kundelek, Ginger podkulił ogon, pies go obwąchał i było ok, zero agresji. Spokojnie mogliśmy iść dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorota&Frodo
Ekspert
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 2187
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:42, 19 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Na Twoim miejscu obchodziłabym wszystkie psy szerokim łukiem,a pozwalała bawic się psu tylko ze znanymi (nieagresywnymi) psimi kolegami. A na wypadek ataku można oddzielić swojego psa od napastinka,stajac między nimi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Trampeczka
Administrator
Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 3143
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książ Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:48, 19 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Jeżeli zdążę, to będę obchodzić po łuku.
Można rodzielić stając pomiędzy psami, ale w moim wypadku nie było to możliwe
Dzięki za rady
Zobaczymy, co jeszcze napisze p. Alinka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Monina&Breguś
Ekspert
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 1606
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielka Brytania Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:55, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Oto moja historyjka którą nawet wysłałam do Pani Alinki żeby mi cos podpowiedziała ...Ja obserwuję swjego psa i wiem że wysyła do psów sygnały które zazwyczaj są odebrane właściwie i sprawy przybieraja pozytywny obrót .Nigdy nie miał żadnych zatargów z psami-bawi sie z owczarkami,labkami,goldenami....,nie atakuje ale został zaatakowany właśnie dzisiaj-pierwszy raz na poważnie ...Poszłam z nim na spacer,trzymałam go na smyczy a z nad przeciwka nadszedł pan z niby borderem.Pies podskakiwał na smyczy,chciał się bawić i zachęcał do zabawy .Niestety kiedy wracałam ani mój ani tamten na smyczy już nie był.Border się położył,merdał ogonem,mój się jak gdyby zakradał,wstał i luźno merdał ogonem.W pewnej sekundzie tamten jak z procy wystrzelił do mojego i w furii zaczął go gryźć po nogach,głowie,plecach .Brego zdębiał,próbował odskoczyć ale tamten jeszcze bardziej-gonił go i gryzł.Więc mój też się przysadził,zawarczał i go wyszarpał za sierść.Oddzieliliśmy psy od siebie,zapieliśmy na smycze i odsuneliśmy się kawałek.Brega ustawiłam w pozycji siedzącej żeby ochłonoł.Tamten-z racji tego że nie był wogóle szkolony jak sie dowiedziałam cały czas się rwał,nie reagował na ani jedna komende.Następnie zerwał się i zaatakował ponownie.Właściciel bordera powiedział mi że on jest taki do kazdego psa,gryzie się z sukami ,szczenietami a nawet gryzie dzieci!
Kiedys byłam przekonana że każdy pies wysyła i umie odczytać prawidłowo sygnały jakie wysyłają im inne psy ale niestety tak nie jest.Niektóre psy nie potrafią a przyczyna i wina leży po stronie właściciela.Przeprowadziłam wywiad z właścicielem tego psa i jak sie okazało problemy zaczeły się już w wieku szczenięcym-pies atakował również przechodniów a za rowerzystą potrafił biec sprintem długie metry! Kiedy bawił się z innymi szczenietami gryzł je,gonił i boleśnie szczypał.I niestety jego właściciele nic z tym nie zrobili i nadal nic nie robią.Tyle ile im powiedziałam to to,ze mają dużo szczęścia że tamten zaatakował mojego bo gdyby trafił na twardszego albo takiego psa który łatwo wchodzi w zatargi-a takich tutaj nie mało (bo mój nie lubi się gryźć i biega łukiem dookoła) różnie mogłoby się to skonczyć...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Monina&Breguś dnia Śro 11:58, 12 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kesse
Przyjaciel forum
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 11852
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dolny śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:07, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
A mnie dziwi inny aspekt tej historii, po pierwsze wiedzac ze peis sie tak zachowuje spuszczaja go ze smyczy? Zupełny pustak we łbie i brak odpowiedzialnosci, co by było gdyby w koncu "niechcąco" zagryzł jakies dziecko... pewnei to pies byłby do uspienia , ehh
Moniko a dało sie z włascicielem pogadac? cos podpowiedziec? zasugerowac?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Monina&Breguś
Ekspert
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 1606
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielka Brytania Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:19, 12 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Tak,bo na końcu okazało się że to pies babki od której biorę sobie kosmetyki z Avonu.A na spacerze spotkałam jej męża którego nigdy na oczy nie widziałam.Oni spuszczają go ze smyczy bo pies mając piłkę w pysku wogóle nie reaguje na inne psy,ale niby z kąd zwykły spacerowicz ma do cholery o tym wiedzieć??,że jak już dojdzie do spotkania to ten atakuje jak szalony?Powiedziałam im że zaniedbali to wszystko od początku,że powinni iść z nim na szkolenie,do specjalisty,kontrolować sytuację i psa! ,ale jak grochem o ścianę.Tłumaczyłam temu panu jak dziecku,że jeśli nie wezmą się za tego psa to kiedyś na spacerze natknie się na amstaffa czy rotka a ten jak złapie to nie puści,bo tamten jest jak w amoku kiedy atakuje a ślina aż leci mu z pyska.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ewa&Duffel
Przyjaciel forum
Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 4961
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:56, 04 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
A na Duffla dzis sie rzucil amstaff
Poszlam z nim i z babcia wieczorem, pare minut po 20 na spacer na nasza lake. Doszlysmy na polanke, stanelysmy i gadalysmy, Duffel biegal sobie, cos tam wachal. Nagle slychac jakis krzyk i zobaczylysmy biegnacego malego chlopca, a po chwili pedzacego w naszym kierunku amstaffa. Chlopiec rozpaczliwie wolal psa, ktory oczywiscie mial go w nosie. Pies podbiegl do Duffla, ktory zreszta dopiero po chwili go zauwazyl. Obwachaly sie, po czym nagle amstaff rzucil sie na Duffla i zaczal go szarpac za kark.
Duffel tylko warczal, w ogole sie nie bronil. Przylecial tatus chlopca, rowniez zaczal wolac psa, ktory rowniez jego mial gdzies. W koncu po moim wrzasku, zeby natychmiast zabral tego psa-odciagnal go-oczywiscie za gigantyczna kolczatke.
Tak mnie zatkalo i tak sie zdenerwowalam, ze zdolalam jedynie powiedziec mu, ze moze zaczalby zakladac psu kaganiec-a babcia cos tam zaczela mowic, ze jak mozna puszczac luzem takiego psa. Zaluje, ze nie zrobilysmy wiekszej awantury, moze trzeba bylo zadzwonic po straz miejska, ale z drugiej strony moze lepiej nie zaczynac klotni z takimi ludzmi, a straz na pewno by przyjechala...za pol godziny
mam nadzieje, ze juz nigdy wiecej tego psa nie spotkamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|